|
Ateiści
W
kancelarii Pana Boga dzwoni telefon. Anioł podnosi słuchawkę
i mówi:
- Panie Boże, dzwonią ateiści, co mam powiedzieć?
- Nie mam czasu. Powiedz im,
że
mnie nie ma.
Zgrzytanie
zębów
-
Gdy przyjdzie dzień ostateczny, będzie jęk i zgrzytanie
zębów - mówi ksiądz do wiernych.
-
A jak będzie ze mną, pyta pewien staruszek - bo ja nie mam
zębów?
-
Zęby zostaną dostarczone.
Trzy
powody zadziwienia tych, którzy
trafiają
do raju:
•
pierwszy: Gdzie są
te wszystkie osoby, które
uważaliśmy
za święte
i które
pyszniły
się
swoją
świętością?
•
drugi: A niech to! Jak tutaj dostały
się
osoby tak podejrzane?
•
trzeci: Kto by pomyślał...,
że
ja też
się
tu znajdę!
Z
pamiętnika
pewnej nauczycielki:
10.
dzień kwarantanny: Chodzę po domu i upominam kota: Nie
biegamy po korytarzu!
14 dzień kwarantanny: Czuję zazdrość, czytając na
opakowaniach po jajkach: kury z wolnego wybiegu.
15 dzień kwarantanny: Wszystko
zamknięte: lasy, parki, tereny zielone, a z przyrody zostały
tylko: Biedronka, Żabka, Mrówka i Stokrotka.
20 dzień kwarantanny: Byłam z mężem na zakupach w
supermarkecie i kiedy w domu zdjęliśmy maski, zobaczyłam, że
to nie jest mój mąż!
Ogłoszenie
w przedszkolu:
„Drodzy rodzice,
nie wierzcie we wszystko, co Wasze dzieci mówią o naszym
przedszkolu. My ze swej strony zapewniamy, że nie będziemy
wierzyć w to, co dzieci mówią o Was”.
|
|
Mężczyzna, który wracał wieczorem do domu,
został napadnięty przez chuliganów, brutalnie pobity i ograbiony.
Leżał na chodniku cały we krwi. Drugą stroną ulicy szedł policjant.
Popatrzył na leżącego i poszedł dalej.
Po kilku minutach przechodziła grupa skautów, ale także nie zwróciła
uwagi na pobitego.
Podobnie było z przechodzącymi zakonnicami. Wreszcie pojawił się
psycholog.
Zobaczył leżącego, przyjrzał mu się i wykrzyknął:
- Mój Boże, ktokolwiek to zrobił, natychmiast potrzebuje pomocy!
Jedzie Arab na
wielbłądzie przez pustynię, a obok, ledwie żywa, biegnie jego żona.
Spotykają jadącą naprzeciwko karawanę.
- Dokąd się tak spieszysz ? - pyta przewodnik karawany.
- Żona mi zachorowała, wiozę ją do szpitala.
Ksiądz do matki z
dzieckiem na Chrzcie świętym:
- Gratuluję! Dziecko bardzo mężnie zniosło chrzest.
- To nic dziwnego, cały tydzień trenowaliśmy, polewając je konewką!
- odpowiada matka.
Umarł banknot 200
zlotowy. Przychodzi do nieba i Bóg, w swej wielkiej dobroci mówi mu:
- Do piekła!
Zasmucony banknot udaje się do kotła piekielnego, z którego widzi,
jakby było wspaniale w niebie... Umarł banknot 100 zlotowy. Pan Bóg
znów go do piekła wysyła. Umarł banknot 50 zlotowy. I znów do
piekła. Podobnie z dwudziestozłotowym i dziesięciozłotowym. Umarła
pięciozłotówka, ale i ona trafiła do piekła, tak jak i dwuzłotówka,
i złotówka.
Gdy przed Panem Bogiem stanęłam pięćdziesięciogroszówka, ten
uradowany wziął ją do siebie i po prawicy posadził. Inne nominały
zaczęły krzyczeć:
- Dlaczego on jest z Tobą Panie, a my nie?
A Pan Bóg popatrzył na nich i zapytał:
- A kiedy ja was ostatni raz w kościele widziałem?
Zdarzyło się naprawdę
Do
kancelarii parafialnej przyszła kobieta z prośbą, aby ksiądz dał jej
zaświadczenie, że może zostać matką chrzestną. Podała adres. Po
sprawdzeniu w kartotece okazało się, że pod podanym adresem nie
figuruje taka osoba. Na pytanie, dlaczego mówi nieprawdę
odpowiedziała, że tam mieszka jej ciotka. To również okazało się
nieprawdą.
- Czy chodzi Pani do kościoła? - zapytał ksiądz.
- Raczej nie... Kiedy mam natchnienie do modlitwy, to idę do lasu
i tam kontempluję Pana Boga.
- Może więc, proponuję, aby udała się Pani po zaświadczenie do
gajowego?
- A czy on takie coś wypisze?
- Niech pani zaryzykuje...
- Chyba ksiądz niepoważnie mnie traktuje... - Mnie pani
też...
Do opata Van Haeckego
podeszła kiedyś w kościele bardzo stara i bardzo słabo widząca
parafianka. Spytała go, odkąd zaczyna się droga krzyżowa. Kapłan,
który poprzednie trzy godziny spędził wysłuchując spowiedzi, odparł
bez wahania:
- Od małżeństwa.
Pewnego razu Karol
Wojtyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo,
wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki
spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na
uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta
uśmiechnęła się.
- Zapomniał pan zegarka, co?
- A skąd pani wie? - zapytał zaskoczony Wojtyła.
- Z doświadczenia - odrzekła. - Jest pan dziś już dziesiątym
mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem
proponuje się winko, wieczorem dansing...
- Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał jej zawstydzony
Wojtyła.
- Wie pan - odpowiedziała rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w
różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.
Pielgrzymkowe miejsce.
Mężczyzna po wyjściu z kościoła woła:
- Teraz to ja mogę chodzić!
Wśród pątników poruszenie: Czyżby cud?
- Nie, tylko widzę, że ukradli mi rower!
- Proszę księdza, czy
dostanę się do nieba, jeśli ofiaruję na kościół 10 tysięcy?
- Ręczyć nie mogę, ale spróbować warto.
Małżonka jednego z więźniów poszła do
naczelnika więzienia prosić o lżejszą pracę dla męża.
- Ależ szanowna pani, przy klejeniu papierowych toreb jeszcze nikt
się nie przemęczył!
- Tak, ale on po tej pracy całymi nocami musi jeszcze kopać jakiś
tunel...
Przed domem kłócą się dwie sąsiadki. W
pewnym momencie jedna z nich nie wytrzymuje i krzyczy do drugiej:
- Ty stara małpo!
- Tylko nie stara! - odkrzykuje druga. Tylko nie stara!
Wizyta w Zoo:
- Tato, dlaczego ta gorylica tak krzywo na nas patrzy?!
- Uspokój się synku, to dopiero kasa
W ogrodzie zoologicznym zwiedzający pyta
dozorcę:
- Kiedy pan będzie karmić małpy?
- A co, jest pan głodny?
Nauczyciel napisał w dzienniczku uczennicy:
- Pańska córka Zosia jest nieznośną gadułą.
Nazajutrz dziewczynka przyniosła dzienniczek z adnotacją ojca:
- To pestka gdyby pan słyszał jej matkę!
Panie władzo! Szybko! Tam za rogiem
ulicy... - wołają dwaj zadyszani chłopcy do przechodzącego
policjanta.
- Co się stało?
- Tam... nasz nauczyciel...
- Wypadek?!
- Nie... on nieprawidłowo zaparkował!
Lekarz rozmawia z pacjentem - nałogowym
palaczem.
- Czy nie może się pan obejść bez papierosów? Czy sprawiają panu aż
tak dużą przyjemność?
- Oczywiście. Ilekroć zapalę, to teściowa wychodzi z pokoju.
Szereg lat teściowa wierciła dziurę w
brzuchu zięciowi żądaniem, że po śmierci chce być pochowana z
honorami na Powązkach. Faceta doprowadzało to do furii. Wreszcie
pewnego dnia wpada zdyszany do domu po pracy i od progu krzyczy:
- Nieważne jak, nieważne z kim i nieważne za ile, ale załatwiłem!
Niech mamusia będzie gotowa na jutro na 8 rano...
Przyjechała teściowa:
-Otwieraj ty łobuzie, wiem że jesteś w domu, bo twoje adidasy stoją
przed drzwiami!
-Niech się mama tak nie wymądrza, poszedłem w sandałach!
Misiu z zajączkiem siedzą w jednej celi.
Misiu siedzi w kącie, a zajączek cały czas biega.
- Misiu uciekajmy stąd, oni nas zabiją!
- Zajączku usiądź sobie, jesteś ze mną, nic ci nie zrobią.
Zajączek jednak po chwili wstaje i znów chodzi.
- Misiu uciekajmy oni nas zabiją!
- Zajączku uspokój się i siadaj.
Zajączek siada. Otwierają się drzwi i do celi wchodzi wielbłąd. A
zajączek:
- Misiu uciekajmy, zobacz co oni zrobili z
tym koniem!
Jedzie zajączek z niedźwiedziem na jeden
bilet i przychodzi kanar. To niedźwiedź schował zajączka do kieszeni
w marynarce i pokazuje bilet.
Kanar się pyta:
- A co pan tam trzyma w kieszeni marynarki?
Niedźwiedź uderza się w pierś, wyciąga spłaszczonego zajączka i
mówi:
- Zdjęcie kolegi.
Siedzi zajączek i cos pisze. Podchodzi
wilk:
- Zajączku, co piszesz?
- Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami!
- Ja ci zaraz!
I za zającem w krzaki. Zakotłowało się i wychodzi potargany wilk.
Za nim niedźwiedź:
- Trzeba się było zapytać, kto jest promotorem!
"Do Kościoła
..."
Któregoś niedzielnego
ranka, matka budzi syna, żeby wstał i szykował się do kościoła.
- Oh jak mi się nie chce dzisiaj iść do kościoła, nikt mnie tam nie
lubi, kazania są nudne i żaden z moich znajomych już mnie nie
odwiedza.
- Synu - powiedziała matka - po pierwsze, nie wszyscy Cię nie lubią,
tylko kilku brutali, którym musisz stawić czoła,
- po drugie, kazania mają duże znaczenie dla wielu ludzi. Jeśli byś
ich posłuchał, byłbyś zaskoczony w jakim stopniu pomagają one
ludziom.
- po trzecie, masz dużo przyjaciół w kościele. Zawsze zapraszają Cię
do swoich domów.
- po czwarte, musisz iść, jesteś przecież proboszczem tej parafii!!!
Przepraszam, panie
władzo, czapkę ma pan daszkiem do tyłu.
- Nie szkodzi, zaraz
będę wracał.
Panie
kelner, co macie do jedzenia?
- Proponuję pieczeń huzarską...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarską?
- To może pieczeń wieprzową?
- O tak, bardzo proszę.
- Panie kelner,
to wino jest ciepłe - denerwuje się gość w restauracji.
- To niemożliwe! Przed chwila sam dolewałem do niego zimnej wody.
Przychodzi do lekarza
60letnia staruszka i mówi:
- strasznie boli mnie brzuch
- to niech pani unika wchodzeniu po schodach.
Po miesiącu przychodzi i mówi:
- czy mogę już chodzić po schodach?
- tak
- to chwała BOGU bo WCHODZENIE NA 4 PIĘTRO PO RYNNIE STRASZNIE MNIE
ZMĘCZYŁO
Płacze facet na
chodniku.
Spotyka go znajomy. I się pyta:
- Czego płaczesz??
- Porwali mi teściową.
- Ale to powód do radości
- Ta.. ale zażądali okupu
- No to nie dawaj
- Muszę
- Czego?
- Bo powiedzieli, że jak nie dam to ją sklonują.
Reporter telewizji
polskiej przeprowadza wywiad z 80-letnim góralem Baco powiedzcie co
wy robicie ,że dożyliście tego wieku?
-Nie mogę powiedzieć!
-Dlaczego??
-Bo ojciec mi nie pozwala
- To wy macie ojca?
-No pewnie! Poszedł z dziadkiem na ryby!
Kobieta mówi znajomej,
że wychodzi po raz czwarty za mąż.
- Jak wspaniale! Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe,
jeśli spytam, co się stało z twoim pierwszym mężem?
- Zjadł trujące grzyby i zmarł.
- Ależ tragedia! A drugi mąż?
- On też zjadł trujące grzyby i umarł.
- Ale nieszczęście! Boję się spytać, co się stało trzeciemu mężowi.
- Zmarł z powodu skręcenia karku.
- Skręcenia karku?
- Nie chciał jeść grzybów
Chłopak na balu do
blondynki:
- Mogę cię poprosić do walca?
- Zgłupiałeś?! To już nie miałeś
czym przyjechać?!
Jadą
dwie blondynki maluchem. Nagle samochód staje. Jedna blondynka
patrzy pod maskę i mówi:
- ej Zocha silnika nie mamy.
Na to druga odpowiada patrząc do bagażnika:
- spokojnie Krysiu mamy zapasowy.
Spotykają się dwie
blondynki.
- wiesz mój syn ma 3 miesiące, a już siedzi - chwali się jedna
- tak a, za co!!!?????????
Trzech myśliwych
przechwala się, który więcej zwierzyny upolował. Pierwszy
mówi: - Ja upolowałem niedźwiedzia! Drugi: - Ja upolowałem
100 zajęcy!!! Trzeci: - A ja upolowałem 10000
nopleasów!!! - Nopleasy? Co to takiego? - Nie wiem. Po prostu
biegały i krzyczały "No, please!"
Przechwala się trzech
myśliwych. Pierwszy z nich: - Ja to byłem w Afryce i polowałem
na lwy! Drugi: - A ja to byłem na Alasce i polowałem na
łosie! Na to ostatni: - Hmm, panowie, a ja byłem w
Norwegii... - A fiordy widziałeś? - Fiordy!? Panowie, fiordy
to mi z ręki jadły...
Idzie myśliwy przez las i
śpiewa: - Na polowanko, na polowanko! Z tylu wychodzi miś,
klepie go po ramieniu i pyta: - Co, na polowanko? - Nie! Ależ
skąd!! Na ryby!
Nauczyciel historii
wpada zdenerwowany do pokoju nauczycielskiego i mówi do
dyrektora: - Ech, ta 7B! nie wytrzymam z tymi baranami! Pytam ich
kto wziął Bastylię, a oni krzyczą, że to nie oni! - Niech się pan
tak nie denerwuje - uspokaja dyrektor - może to rzeczywiście ktoś z
innej klasy.
Czy nauczyciel nie
zorientował się jeszcze, że pomagam ci w odrabianiu lekcji ? - pyta
ojciec syna. - Nie, ale mówi, że jestem coraz głupszy.
Nauczyciel kazał
Jasiowi napisać w zeszycie 100 razy: "Nigdy nie będę mówił do
nauczyciela "TY". Nazajutrz Jasio przynosi zeszyt. - Dlaczego
to zdanie napisałeś nie 100, ale 200 razy? - Bo cię lubię Kaziu!
Wycieczka szkolna w muzeum. Zainteresowanie Jasia
wzbudza tabliczka umieszczona obok mumii. - Tutaj jest napisane
2466 PNE. Co to może znaczyć - pyta kolegę. - To chyba
rejestracja wozu, który potrącił tego nieboszczyka
W trakcie
egzaminów poproszono o otworzenie okna. Profesor
stwierdził: - Proszę bardzo. Orłów tu nie ma. Nie
wyfruną. Po egzaminie, gdy wszyscy wychodzili, jeden
ze studentów powiedział: - O, pan profesor też
drzwiami.
Z forum
policyjnego: Gdy obsługuje zdarzenie drogowe na moim terenie,
najczęściej na wsi, zawsze takiemu zdarzeniu towarzyszy tłum gapiów.
Aby bezkolizyjnie rozgonić tłum stosuje prosty trick. Biorę od
technika wyłączony aparat, zbliżam się do gawiedzi ze
słowami: - Kto jest na zdjęciu, będzie naszym
świadkiem. Na efekt nie trzeba czekać. Rozbiegają się na
cztery strony świata. Na razie zawsze działa.
Ojciec wraca
z pracy i widzi, jak trójka jego dzieci siedzi przed domem, ciągle
ubrana w piżamy i bawi się w błocie wśród pustych pudełek po
chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony
były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było
najmniejszego śladu po psie. Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył
jeszcze większy bałagan. Lampa leżała przewrócona, a chodnik
zawinięty pod samą ścianę. Na środku pokoju głośno grał telewizor na
kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi
częściami garderoby. W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała
góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka
stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę,
stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnich drzwiach była
usypana kupka z piasku. Mężczyzna szybko wbiegł na schody,
depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał
na to, tylko szukał swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora
albo, że stało się coś poważnego. Zobaczył, że spod drzwi do
łazienki wypływa woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki
na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Kilometry
papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a
lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów. Przyspieszył
kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na
łóżku w piżamie i czytającą książkę. Spojrzała na niego, uśmiechnęła
się i zapytała jak mu minął dzień. Popatrzył na nią z
niedowierzaniem i zapytał: - Co tu się dzisiaj
działo? Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała: -
Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to
pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam? - Tak -
odpowiedział z niechęcią. - Więc dziś tego nie zrobiłam.
Umarł
mąż okropnej kobiety. Wdowa dzwoni więc do lokalnej rozgłośni
radiowej, zamówić nekrolog.
“Jaki
tekst sobie życzy szanowna pani?”
Wredna
kobieta mówi: “Frank umarł.”
“Ale
proszę pani, czy pani nie sądzi, że to trochę
mało?”
“Nie,
tyle wystarczy; nie chcę zbyt dużo płacić.”
“Proszę
pani, cena jest taka sama dla tekstu do ośmiu słów, więc może pani
bez problemu coś dodać.”
“Dobrze,
chętnie coś dodam, proszę zapisać: Frank umarł, sprzedam traktor w
bardzo atrakcyjnej
cenie.”
Główny
dyrektor, przeżywając koszmarne problemy ze swoim komputerem, w
stanie czarnej rozpaczy dzwoni do informatyka, który jest akurat na
urlopie. Telefon odbiera jakieś małe dziecko, więc dyrektor się
pyta:
-
Czy tatuś jest w domu? - TAK – odpowiada cichy głosik. - Czy
mogę z nim porozmawiać?
Ku
jego wielkiemu zaskoczeniu, głosik mówi NIE. Dyrektor chce
oczywiście porozmawiać z kimś dorosłym, więc pyta
dalej:
-
A mamusia, jest w domu? Odpowiedź znów brzmi: TAK. - Czy
mogę z nią porozmawiać? - NIE – szepta
dziecko.
Dyrektor
domyśla się, że rodzice widocznie robią coś ważnego i zakazali
dziecku przeszkadzać. Ktoś jednak musi się opiekować tym maluchem,
myśli sobie dyrektor, więc postanawia przynajmniej zostawić
wiadomość niani.
-
A czy ktoś jeszcze jest z wami w domu? - zapytuje. - Tak,
policjant – odpowiada szepczący głosik. - Ooo… Czy mogę z nim
porozmawiać? – pyta dyrektor, dość zaskoczony. - Nie, on jest
bardzo zajęty – informuje go cichy głosik. - Ooo… A czym jest
tak zajęty? – pyta bardzo już zaniepokojony dyrektor. - Rozmawia
właśnie z mamusią, tatusiem i strażakiem – relacjonuje
malec.
Dyrektor
aż zaniemówił... Nagle, słyszy w słuchawce jakiś dziwny dźwięk, tak
jakby lądował helikopter. Co to oznacza, u licha? – zastanawia się
dyrektor.
-
Co to za dźwięk? - pyta. - Heli-kopter – sylabizuje dzieciak.
- Dziecko, na litość boską, co się tam u was dzieje? – dyrektor
jest już bardzo zdenerwowany. - Policjanci i strażacy
przeszukują teraz park za naszym domem – szepta
dziecko.
Dyrektor
wpada w panikę: No tak, ale czego oni szukają? - pyta. Dzieciak
chichocze: - MNIE!
Generał do
szeregowców:
-Z prośbami walcie do mnie, jak do własnego
ojca!
Na to ktoś
woła:
-Tato, pożycz mi 200 zł i kluczyki do wozu.
Okulista zasiadający w
komisji wojskowej pyta poborowego: - Czy widzicie tam
jakieś litery? - Nie widzę. - A widzicie w ogóle
tablice? - Nie widzę. - I bardzo dobrze, bo tam nic nie ma!
Zdolny
Policjant zatrzymuje
kobietę: - Proszę pani, na tej ulicy obowiązuje ruch
jednokierunkowy. - A czy ja jadę w dwóch
kierunkach??
Po pogrzebie policjant
chwali się koledze: - Słuchaj na tym pogrzebie były same bałwany,
gdy orkiestra zagrała tylko ja poprosiłem wdowę do
tańca.
Policjant chwali się
narzeczonej: - A poza tym czytam bardzo dużo książek. -
Naprawdę? Czytałeś Norwida? - Nie. A kto to
napisał?
Siedzi baca na
autostradzie w USA i liczy dolary. Zauważył go jadący policjant i
zatrzymał się pokazując odznakę z napisem POLICE. Baca przeczytawszy
napis powiedział: - O Panocku, to są moje dolary i police se je
som.
Zdenerwowana matka
pisze do nauczycielki: - "Bardzo prosimy już nigdy więcej nie
bić Jasia! Bo to słabe, dobre, biedne dziecko. My sami nigdy go nie
bijemy. Chyba, że w obronie własnej..."
W liście z kolonii Jasiu pisze do rodziców: - Tutaj
jest pięknie, jestem bardzo zadowolony, dużo leżę i odpoczywam.
Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie. PS. Co to jest
epidemia?
Jaś do nauczycielki: –
Ja to nie chcę nic mówić, ale mój tata powiedział, że jeśli jeszcze
jedna uwaga znajdzie się w dzienniczku, to się komuś zdrowo
oberwie
. - Jasiu - mówi tata. -
Chcę, żebyś wiedział, że dostałeś ode mnie takie solidne lanie, bo
bardzo ci
kocham!
-Tatusiu, ja chyba nie zasługuję na tyle miłości..
Dziś
kaszle pani o wiele lepiej niż wczoraj... - Tak, panie doktorze,
bo ja przez całą noc trenowałam!
Wchodzi zapłakana blondynka do baru i żali się
barmanowi: - Dlaczego wszyscy się ze mnie śmieją że jestem tak
głupia? - Nie martw się - mówi barman- znam kogoś kto jest
głupszy. Woła siedzącą obok rudą i mówi: - Idź do domu i sprawdź
czy cię tam nie ma. Po 10 minutach przychodzi ruda i mówi: -
Nie, nie ma mnie tam. A blondynka się śmieje: - Jaka głupia
ja bym zadzwoniła
Blondynka kupiła telefon komórkowy i zabrała go do
sklepu. Gdy stała w kolejce do kasy, jej telefon zadzwonił.
Blondynka odbiera, a po chwili pyta: - Ach, to ty, Madziu!
Zadzwoniłaś do sklepu! Skąd wiedziałaś, że tu jestem?
Mała Ania mówi: -Mamusiu, pójdę do sklepu kupić
zeszyt... -Ani mi się waż! Taki deszcz leje, że żal psa
wypędzić. Tata zaraz pójdzie i kupi ci ten zeszyt.
Okulista zasiadający w komisji wojskowej pyta
poborowego: - Czy widzicie tam jakieś litery? - Nie
widzę. - A widzicie w ogóle tablice? - Nie widzę.- I bardzo
dobrze, bo tam nic nie ma!
Zdolny!
Uwagi z dzienniczków
Syn na lekcji przeżuwa pokarm.
Janek wisi
za oknem po
dzwonku.
Kowalski w trakcie lekcji uprawiał ziemię cyrklem w
doniczce.
Schowany za podręcznikiem fizyki wydaje odgłosy
przyprawiające mnie o mdłości.
Wyrzucił koledze teczkę za
okno i powiedział, że "jak kocha, to wróci".
Podpalił
koledze teczkę na lekcji i zapytał, czy może wyjść po gaśnicę.
Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.
Podał
nie swoje imię, motywując, że chciałby się tak nazywać.
Wysłany w celu namoczenia gąbki wrócił z mokrą głową i suchą
gąbką.
Ukradł dziennik lekcyjny, nie chce oddać i żąda okupu.
Ukradł sedes z ubikacji szkolnej.
Stale obraża się
na nauczycieli.
Wyrwany do odpowiedzi mówi, że nie będzie
zeznawał bez adwokata.
Przemek
bawi się na lekcji wszystkim, nawet chorym palcem.
Uczeń
przeszkadzał pani w lekcji, m.in. leżał na podłodze, robił
zamieszanie.
Rzuca w koleżanki spreparowaną
żabą.
Kowalska i Jóźwiak nie chcą podać swego nazwiska.
Rzucił w nauczyciela doniczką i krzyknął: "Trafiłem!".
Demonstrując działanie gejzeru, opryskał pomidorem całą
klasę.
Pije wodę z kranu, mówiąc: "Kaca mam".
Z
radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablicę.
Śmieje się
parszywie.
Nie wiesza się w szatni
Śpiewnik dla kierowców
Wykaz pieśni,
jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem,
gdy rozwija się następujące prędkości:
90 km/h - To szczęśliwy dzień
100 km/h - Cóż Ci Jezu damy
110 km/h - Ojcze, Ty kochasz mnie
120 km/h - Liczę na Ciebie Ojcze
130 km/h - Panie, przebacz nam
140 km/h - Zbliżam się w pokorze
150 km/h - Być bliżej Ciebie chce
160 km/h - U drzwi Twoich stoję Panie
170 km/h - Pan Jezus już się zbliża
180 km/h - Jezus jest tu
200 km/h - Witam Cię, Ojcze
Nauczycielka nie radząc sobie z Jasiem,
kazała mu przyjść do szkoły z ojcem. - Proszę pana, jeżeli Jasiu
dalej będzie się tak uczył, to pójdzie do szkoły specjalnej. -
Pani! Niech on najpierw tą szkołę skończy, a później pomyślimy o
dalszej nauce.
Jasio pyta ojca: - Tato, czy to prawda, co
mówiła wczoraj pani Kowalska, że ludzie pochodzą od małpy? - Być
może synku, nie znam rodziny pani Kowalskiej...
Przychodzi baba z dzieckiem do lekarza. -
Czy dziecko przechodziło odrę? - A gdzie tam, panie, my zza
Buga!
Przychodzi zezowata baba do zezowatego
lekarza, a ten krzyczy: - Zaraz, zaraz! Nie wszystkie na
raz! - Ja nie do pana. Ja do tego pod oknem.
Lekarz do
żony pacjenta: -Pani mąż potrzebuje spokoju i ciszy i jeszcze
raz spokoju -No właśnie!!! Przecież powtarzam mu to sto razy
dziennie!!!
Okulista kończy badanie pacjenta i powiada:
- No tak... Jednego tylko nie rozumiem... - Czego? - pyta
pacjent. - W jaki sposób pan tu w ogóle trafił.
Przed
operacją..... - Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście
operował??? - Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy
jeszcze coś pamiętam....
Blondynka dyktuje na poczcie treść
telegramu: - Ble, ble, ble. Pracownica poczty pyta: - A
może dopiszemy jeszcze jedno "ble" ? - Nie... - odpowiada po
namyśle blondynka - To by nie miało sensu
!
Z gabinetu
dentystycznego wypada pacjent. - Jak było? - pyta żona. - Dwa
wyrwał. - Przecież tylko jeden cię bolał. - Nie miał
wydać.
- Panie doktorze, swędzi
mnie całe ciało. - A próbował się pan kąpać, jak mówiłem? -
Tak, wykąpałem się - dwa tygodnie było w porządku ale teraz znowu
swędzi.
- Ten lekarz którego mi
poleciłeś to cudotwórca! Uleczył moją żonę w ciągu minuty! - Tak?
No sam nie myślałem, że jest taki dobry... A jak to zrobił? -
Powiedział jej, że wszystkie jej choroby to oznaka nadchodzącej
starości...
- Czy ta kuracja czosnkowa, którą panu zaleciłem
pomogła? -pyta lekarz pacjenta. - O tak! Straciłem przeszło
dwadzieścia kilogramów wagi i wszystkich
przyjaciół...
Przychodzi pacjent do
dentysty i mówi: - Mam jakieś takie żółte zęby. Co mi pan
doradzi? - Brązowy krawat.
Szkot mówi do syna: -
Gdy będziesz grzeczny to pójdziemy do cukierni, żebyś sobie
popatrzył na lody!
Rozmawiają dwie
koleżanki: - Mariola, jak możesz tyle jeść, skoro ciągle
powtarzasz, że dbasz o linię? - Bo linia powinna być gruba i
wyrazista!
Psychiatra bada trzech pacjentów: - Ile to jest
2 razy 2? - pyta pierwszego. - 5432. - Ile to jest 2 razy 2? -
pyta drugiego. - Środa. - Ile to jest 2 razy 2? - pyta
trzeciego. - Cztery. - Świetnie! - wykrzykuje uradowany
lekarz. - W jaki sposób pan to wywnioskował? - Zwyczajnie.
Podzieliłem 5432 przez środę.
Żona z mężem oglądają
horror. Nagle pojawia się straszny potwór. - O matko! - krzyczy
żona. - Teściowa? Faktycznie podobna
W kancelarii pojawił się
starszy mężczyzna, który chciał zakupić dla siebie i dla żony grób
na parafialnym cmentarzu. - Tylko na górce, proszę księdza. bo
mam reumatyzm.
Proboszcz pewnej małej
parafii, podczas odprawiania Mszy, poinformował jedynie, że Msza
jest odprawiana "w pewnej intencji". Zaintrygowany wikary zagadnął w
zakrystii proboszcza o tę intencję. Ten podsunął mu książeczkę z
intencjami, w której widniało: "o szczęśliwe odnalezienie krowy".
Po modlitwie i poświęceniu
domu ksiądz siada z domownikami przy stole i zwraca się do małej
dziewczynki: - Umiesz się żegnać dziecko? - Umiem - odpowiada
dziewczynka - Do widzenia.
Na lekcji religii omawia
nauczyciel z maluchami, jak szanować rodziców. -A czy jest
jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować braci i siostry?
Mały chłopiec odpowiada: - Nie zabijaj.
Sprawdzając wiadomości
religijne dzieci idących do I Komunii, siostra katechetka usłyszała
taką oto wersję Bożego przykazania; - Nie pożądaj żadnej żony
bliźniego swego! - Pomyśl. Damianku! Coś ci się
pomyliło. Damian po chwili: - Nie pożądaj żony bliźniego
swego nadaremno
Jedna z dziewczynek mówi
do drugiej: - My przed kolacją zawsze się modlimy. Druga jej
odpowiada: - My nie musimy, bo moja mama zawsze dobrze
gotuje.
Mały chłopiec zgubił się w
tłumie. - Jak sie nazywają twoi rodzice? - pyta go policjant.
- "Kochanie" i "prosiaczek" - odpowiada malec przez łzy.
Pacjent w szpitalu
do pielęgniarki:
- Ale to lekarstwo
obrzydliwe!
- To nie lekarstwo,
to obiad.
Dumny ojciec mówi
do synka:
- Bocian przyniósł
ci siostrzyczkę, chcesz ją zobaczyć?
- Później, pokaż mi
najpierw bociana.
Rozmowa dwóch
szefów firm:
- Dlaczego twoi
pracownicy są zawsze punktualni?
- A bo wiesz, mam
30 pracowników a tylko 20 miejsc na parkingu.
W restauracji na
przedmieściu Wiednia klient zamawia pieczonego
gołębia.
Chwilę potem wzywa
kelnera.
- Czy ten gołąb
jest naprawdę młody?
- Ależ
oczywiście!
- Taak? To co
znaczy kartka przyczepiona do jego nogi: „Idę z odsieczą. Jan III
Sobieski”?
-Panie majster,
Franek spadł z rusztowania!
-To wyjmijcie mu
ręce z kieszeni, żeby wyglądało na wypadek przy
pracy.
Kolega podwozi kolegę
nowym samochodem: - Nie wiesz, jak często trzeba zmieniać
olej? - Nie wiem, ale mój kumpel zmienia co 5 lat. - A co
ma? - Budę z frytkami.
Córeczka budzi się o trzeciej w nocy i mówi: - Mamo,
opowiedz mi bajkę. - Zaraz wróci tatuś i opowie nam
obu...
Na rozprawie sędzia pyta oskarżonego - Dlaczego uciekł pan
z więzienia? - Bo chciałem się ożenić. - No to ma pan dziwne
poczucie wolności.
Po skończonym egzaminie profesor wpisał do indeksu studenta
tylko jedno słowo – "Idiota". Ten przeczytał, popatrzył na
profesora i mówi: - Ależ pan roztargniony, miał pan wpisać ocenę,
a pan się podpisał.
Zrobiłeś zadanie? - Proszę pani, mamusia zachorowała i
musiałem wszystko w domu robić... - Siadaj, dwója! A ty Witku,
zrobiłeś zadanie? - Ja proszę pani musiałem ojcu pomagać w
polu... - Siadaj, dwója! A ty Jasiu, zrobiłeś zadanie? - Jakie
zadanie, proszę pani, mój brat wyszedł z więzienia, taka balanga
była, że szkoda gadać! - Ty mnie tutaj swoim bratem nie strasz!
Siadaj, trója.
Pewien góral z żoną i siedmioletnim synem przechodzili w bród
Dunajec. Na środku rzeki gdy woda sięgała im już do piersi, żona
zaniepokojona zapytała: - A gdzie Jontek? - Nie bój się -
odpowiedział chłop - ja go za rękę prowadzę!
Noc. Wielki
pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do
kierującego akcja podchodzi jakiś facet: - Jak wam idzie? Nikt
ze strażaków nie ucierpiał?! - Niestety - odpowiada strażak -
Dwóch naszych ludzi zostało w płomieniach, a sześciu jest ciężko
poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku szesnaście osób... trwa
reanimacja... - Szesnaście osób?!?! Przecież tam był tylko
ochroniarz! - Skąd pan wie?! Kim pan jest??? - Kierownikiem
tego prosektorium...
Świeżo
poślubiona żona mówi do męża, który właśnie wrócił z pracy: - Mam
wspaniałą wiadomość. Niedługo będziemy mieszkać we trójkę! Mąż
nie posiadał się z radości. Ucałował żonę i powiedział: - Och,
kochanie, jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie! - Cieszę
się, że tak czujesz, bo jutro rano wprowadza się do nas moja
mamusia.
Pan domu
otwiera drzwi i mówi: - Teściowo, co tak stoicie na zewnątrz w
deszczu?! Idźcie do domu.
Stoją dwie blondynki na
przystanku i czekają na autobus. Autobus podjeżdża, a one podchodzą
do drzwi kierowcy i jedna się pyta: - Dojadę tym autobusem do
Centrum ? Nie - odpowiada kierowca. - A ja ?- pyta
druga.
Policjant zatrzymuje blondynkę
jadącą pod prąd ulicy jednokierunkowej. Policjant: "Czy pani wie,
GDZIE pani jedzie?" Blondynka: "Nie wiem, ale gdziekolwiek by to
nie było, to muszę być solidnie spóźniona, bo wszyscy już
wracają!"
Nie rozumiem, jak
jeden człowiek może robić tyle błędów? - Mówi nauczyciel do
ucznia. - Wcale nie jeden - odpowiada uczeń. Pomagali mi brat i
siostra.
Przychodzi baba do lekarza i lekarz mówi: - Dawno pani nie
było - Bo chorowałam...
Przychodzi garbata baba do lekarza a lekarz mówi: - co się
pani tak skrada?
Dwaj mali chłopcy - żyd
i katolik - czekali na autobus. Żyd zapytał: - Co chcesz robić, gdy
dorośniesz? - Myślę, że
zostanę księdzem - dumnie odpowiedział katolik. - Tak? A po co? - zapytał
żyd. - Jeśli będę dobrym księdzem,
to zostanę prałatem. -
Tak? A po co? - Jeśli
będę dobrym prałatem, to może pewnego dnia zostanę biskupem. -
Tak? A po co? Nieco poirytowany chłopak odparł: - Jeśli będę dobrym biskupem, to może
zostanę kardynałem. - Tak? A po co? Ściszonym głosem
powiedział: - Jeśli będę dobrym
kardynałem, to może pewnego dnia zostanę wybrany papieżem. - Tak?
A po co? Chłopak uniósł ręce i zawołał: - Czy chcesz, żebym został
Chrystusem? Na co żyd odpowiedział: - Dlaczego nie? Jeden z naszych chłopców
to zrobił.
- Chciałem zamówić dla żony tort
urodzinowy. - Ile świeczek? - 26 - jak zwykle.
Zocha
mówi do swego męża Józka: - Ty
Józek zostaliśmy zaproszeni na bal maskowy - Ja nie idę, bo nie
mam się za co przebrać - Najlepiej nie pij - nikt cię nie
pozna.
Bóg patrząc na grzeszną
Ziemię zauważył zły stosunek społeczeństwa do lekarzy. Chcąc
podnieść reputację całego personelu medycznego, zszedł był na Ziemię
i zatrudnił się jako lekarz w przychodni rejonowej. Pierwszy dzień
pracy, siedzi w izbie przyjęć, przywożą mu sparaliżowanego chorego
(20 lat na wózku inwalidzkim). Bóg wstaje, kładzie choremu na głowę
swoje dłonie i mówi: - Wstań i idź! Chory wstaje, wychodzi
na korytarz. Na korytarzu tłum oczekujących, wszyscy pytają: -
No i jak nowy doktor? - Łazęga nie doktor, nawet ciśnienia nie
zmierzył...
Mała Ela dostała w prezencie los
toto-lotka. - Musisz teraz Pana Boga bardzo poprosić, żeby
twój los wygrał - powiedziała mama. Wieczorem zastaje
dziewczynkę nad modlitewnikiem. - Znalazłam już coś
odpowiedniego dla mnie - chwali się mała. - Co
takiego? - Mam tutaj modlitwę dla
bezdzietnych.
Godziny szczytu, ogromny ścisk w
tramwaju. Nagle wśród stłoczonych ludzi ktoś woła: - Czy
jest tu lekarz??????? - Jestem! - krzyczy pasażer z
daleka i przeciska się przez tłum. Gdy lekarz dochodzi do
wołającego, ten pyta: - Choroba gardła na 6 liter?
Katechetka pyta dzieci: -
Dlaczego w kościele należy być cicho? - Bo ludzie tam
śpią.
Trzynasty wiek. Wielu naśladowców
św. Franciszka wędruje po całej Europie. Pewnego dnia jeden z nich
spotyka w czasie swej wędrówki krzyżaka. - Pokój i Dobro
- pozdrawia go franciszkanin. - Ogniem i mieczem -
odpowiada krzyżak.
Czasy minione, epoka reżimu
komunistycznego. Sekretarz partii wezwał na pogawędkę księdza:
- Niech ksiądz mi powie - pyta sekretarz - jak to
jest, że ludzie w wasz raj wierzą, a w komunistyczny - nie? - My
swojego nigdy nie pokazujemy...
Co by się stało, gdyby
mężczyźni tak naprawdę rządzili światem?
1. Święto Kobiet 8 marca
zostałoby przeniesione na 29 lutego. 2. Krawata można nie
wiązać. 3. Operacja powiększenia piersi byłaby refundowana przez
NFZ. 4. Wszystkie kobiety miałyby to samo imię - dla
uproszczenia. 5. Wszystkie kobiety miałyby alergię na złoto,
futra i drogie kamienie. 6. Bikini byłoby najlepszym ubraniem
bizneswomen. 7. Kobiety miałyby wreszcie to, o czym tak marzą -
pracowałyby na wszystkich stanowiskach. A mężczyźni byliby na
zasiłkach, ale za to wysokich...
Modli się mały
chłopczyk: - Panie Boże nie martw się, że
nie możesz się doczekać, aż będę lepszy. Póki co jest mi całkiem
dobrze z tym, jaki jestem.
Pewnego razu Karol Wojtyła wybrał
się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak
wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał
zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i
już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęłą się. -
Zapomniał pan zegarka, co? - A skąd pani wie? - zapytał
zaskoczony Wojtyła. - Z doświadczenia - odrzekła. -
Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka.
Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem
dansing... - Ależ proszę pani, ja jestem księdzem - przerwał
jej zawstydzony Wojtyła. - Wie pan - odpowiedziała
rozbawiona nieznajoma - podrywano mnie w różny sposób, ale na
księdza to pierwszy raz.
Dwie starsze siostry od lat
pracujące w szpitalu na oddziale intensywnej terapii, otrzymały od
dyrektora z racji święta życia konsekrowanego - jako wyraz
osobistego podziękowania - dwa bilety na występy baletu. Obie
jeszcze nigdy nie były na takim występie, ale teraz - za pozwoleniem
przełożonej - postanowiły jednak skorzystać z
zaproszenia. Następnego dnia dzwoni dyrektor i pyta, jak im się
podobało przedstawienie. - Wspaniale - mówi jedna z nich
- Ludzie na scenie byli tacy mili. Gdy moja współsiostra
zasnęła, to wszyscy tańczyli na palcach, aby jej nie
zbudzić.
Co myśli mężczyzna idący z
żoną na zakupy? Nie myśli, bo jakby myślał, to by siedział
w domu przed telewizorem.
Małżeństwo wybiera
się na przyjęcie. Mąż pyta: - Kochanie, którą koszulę
mam włożyć: niebieską bez guzików, czy szarą w tłuste
plamy?
- Tato, co to jest
kompromis? - Hm, jak ci to najprościej wyjaśnić... Na przykład,
jeżeli na ferie zimowe mama będzie chciała pojechać nad morze, a
tata w góry, to kompromisem będzie wyjazd nad morze, ale tata będzie
mógł zabrać narty, pod warunkiem, że w samochodzie zmieszczą się
wszystkie rzeczy mamy.
- Zgubiliście garnitur i
jeszcze chcecie, żebym za niego zapłacił? -
denerwuje się klient w pralni. -
Oczywiście, bo on nam zginął już po
wyczyszczeniu.
- Do koleżanki z biura
przychodzą współpracownice. - I co, dajecie sobie radę beze
mnie? - pyta chora. -
Podzieliłyśmy twoją robotę i jakoś leci. Zosia robi na drutach, Jola
parzy kawę, a ja zabawiam
szefa. |